
LIPCOWE '45
Typ projektu:
Oprawa graficzna koncertu
Data:
2024
Visual Concept:
"Lipcowe 45" is a concert commemorating the victims of the Augustów Roundup. The graphic design project involved creating a cohesive visual system for the concert and promotional materials.
Style: minimalist, inspired by posters and comics.
The visual concept is based on the "Universum Lipcowych," where the Obława represents the battle against evil.
Representatives of the world of evil are hybrids of apes and robots. The heroes are ordinary residents of Augustów, people of flesh and blood, who fought against the oppressor.
Koncept:
"Lipcowe 45" to koncert upamiętniający ofiary Obławy Augustowskiej. Projekt oprawy graficznej obejmował przygotowanie spójnego systemu wizualnego na potrzeby koncertu i materiałów promocyjnych. Stylistyka minimalistyczna, inspirowana plakatem i komiksem. Koncept wizualny opierał się na „Universum Lipcowych”, gdzie Obława to walka ze złem. Przedstawiciele świata zła to hybrydy małp i robotów. Bohaterowie to zwykli mieszkańcy Augustowa, ludzie z krwi i kości, którzy walczyli z oprawcą.
Styl:
Surowy, kontrastowy, mocno osadzony w estetyce plakatu i komiksu. Grube kontury, ograniczona paleta barw, wyraziste sylwetki postaci.Każdy element buduje narrację wizualną osadzoną w „Universum Lipcowych” – świecie, gdzie dobro i zło mają swoje symbole, a forma gra tak samo mocno jak treść.To nie tylko ilustracja – to język oporu.
Kolor:
Kolorystyka koncertu czerń i biel .Do tego jeden, wiodący kolor dla każdego utworu – kontrastowy, wyrazisty, emocjonalny. Paleta inspirowana plakatem i estetyką komiksową – prosto, mocno, bez półtonów.
Bezwzględny dowódca, który uderza bez ostrzeżenia.
Rozkazuje jak maszyna – chłodno, precyzyjnie, bez litości.
Hybryda małpy i stali, stwór wojny, bez śladu człowieczeństwa.
Zrodzony w mroku, stworzony do siania strachu.



Żelazna sfora tyrana. Pół-małpy, pół-maszyny,w całości bezduszne. Biegną na czterech kończynach, warczą z głuchym metalicznym echem. Nie znają litości, nie znają myśli – tylko rozkaz. Każdy z nichto żywa broń, zaprogramowana na chaosi podporządkowanie. Gdzie pojawiają się one, tam Bossa nie trzeba daleko szukać.
Dawni bracia, którzy wybrali zdradę. Sprzedali swoich, handlując informacjami i tajemnicami za garść obietnic. Ich lojalność? Zginęła wraz z honorowym kodem. Teraz to bezduszne narzędzia w rękach wroga, poruszające się w cieniu, gotowe zniszczyć każdego, kto jeszcze walczy. Żadnych zasad, żadnej litości– tylko zimna kalkulacja i pragnienie zysku.



Zwykły gość z Augustowa. Żyje. Uśmiecha się. „Jest super.”
Ale to tylko fasada. W środku – milczenie. Bo nie wolno mówić
o tym, co się wydarzyło. Cenzura zamknęła mu usta, odebrała prawo do żałoby.Bliscy zniknęli bez śladu. Nie ma grobów. Nie ma słów. Tylko pamięć... i cichy bunt.
Matka... córka... może żona. Bohaterka codzienności. Wstaje rano, żyje jak wszyscy – niby. Ale jej świat się zatrzymał.
Ktoś odszedł – ojciec, mąż albo dziecko. Zniknął bez śladu,
bez pożegnania. Ona wciąż patrzy za siebie. Wciąż czeka.
Może wróci. Może dziś. Żyje, ale nigdy do końca.
Bo kiedy tracisz kogoś bez grobu – nigdy nie przestajesz szukać.
Zaginiony – wymazany z rzeczywistości, zawieszony.
Nie wiadomo, gdzie jest. Nie wiadomo, czy żyje.
Rodzina? Przeszłość? To już tylko urwane wspomnienia.
Zabrany bez śladu, bez wyjaśnienia. Żyje w domysłach,
w szeptach, w nocnych koszmarach tych, którzy zostali.

Muzyka: Michał Dimon Jastrzębski
Nim wstanie dzień
Na niebie pojawia się MECHANICZNA ĆMA – hybryda ćmy i samolotu, stworzenie nocy. To nie zwykły owad – to zwiastun. Symbol nadciągającego zła.
Przelatuje nad zniszczonym wojną miastem.
W powietrzu wisi coś ciężkiego… niepokój, jak przed kolejnym ciosem.Ćma inspirowana jest samolotem, który patrolował Augustów – ten sam, który zwiastował Obławę.
Miasto pod jej skrzydłami to autentyczny obraz Augustowa z lat 40, odtworzony w 3D stylizowany
w klimacie plakatu.


Na coś się zanosi
Obserwacja. Napięcie. Cisza, która zaraz pęknie.
Miasto jak żywy organizm. Ulice – żyły. Światła – puls.
Intro utworu budujemy na labiryncie ulic. Ruch animacji płynie z rytmem – grafika oddycha muzyką.
Szukamy miejskich kształtów, które wyliczają napięcie.
Szczebel po szczeblu. Okno po oknie. Krok po kroku.
Echo. Multiplikacje. Powielenia.
Obraz wchodzi w trans.
Miasto nadsłuchuje. Ktoś siedzi w oknie i obserwuje
co dzieje się na ulicy, a ulica obserwuje jego. Lampy ulic to metafora oczu, czającego się zła.
Czy mechaniczna ćma gdzieś tu czeka, czy jest sama, czy jest ich więcej?


Zdrada
ZDRADA – JAK WIRUS
Najbliższy może stać się najgroźniejszym.
Jak epidemia, jak plaga. Zombie. Napięcie. Niepewność.
Dezorientacja. Dekonstrukcja. Destrukcja.
Zdrada to utrata równowagi – wewnętrznej i graficznej.


Geometria huśtawki – kompozycja chwieje się raz
w lewo, raz w prawo. Ukosy nadają dynamikę, wszystko się przechyla, nic nie jest pewne.

Piękna i rycerz
Po latach wojny, rodziny znów mogły być razem. Remontowały zrujnowane domy, albo budowały nowe. Ale dla niektórych była to tylko jedna, jedyna noc. Noc, w której byli razem. Zanim rano, do ich drzwi, zapukał patrol żołnierzy.
Grafika wciąga jak rozpacz — ciężka, duszna, nie daje uciec. Codzienność w rozsypce — rytm dnia zdeformowany, jakby ktoś go złamał i poskładał źle. Alegoria rozłąki: wszystko się rozsuwa, wygina, traci sens.
Nic nie jest tam, gdzie powinno. Nic nie działa,
jak powinno. To świat po czymś nieodwracalnym. Graficznie — pustka, pęknięcia, linie bez celu.



Brzask
Byli tacy, którzy wiedzieli, że nie mają ucieczki, ale nie zamierzali się poddać. Biegli w stronę Puszczy Augustowskiej. Ale ukryć się w lesie nie jest łatwo, kiedy za tobą podąża czterdziestu pięciu tysięcy żołnierzy.
MOTYW DROGI – WĘDRÓWKA PRZEZ LABIRYNT Bohater szuka drogi. Szuka spokoju. Droga jest długa, pełna upadków i niebezpieczeństw. Na jego drodze pojawia się wielki czerwonooki stwór, jak godzilla – ogromny i nie do pokonania.
Bohater nie zatrzymuje się. Idzie dalej, mimo wszystko. Graficznie – świat to labirynt z geometrycznych ścian, tylko proste, zawiłe formy. Wszystko to symbol wędrówki i walki o przetrwanie.



Wojna
Puszcza nie dawała już schronienia. Wróg zaczyna wyciągać ludzi prosto z domów. Czasem zupełnie przypadkowych. Niektórzy wracali. Inni… czekali. Do końca wierząc, że jeszcze kiedyś otworzą drzwi do swojego domu.
Ludzie — mali jak mrówki, przytłoczeni ogromem siły, której nie rozumieją. Zamienieni w tryby, w cienie, w posłusznych niewolników. "Siła wyższa" rządzi bez twarzy. Bezlitosna. Zimna. Ogromna. Człowieczeństwo? Zgubione w zgliszczach.
Degeneracja. Cofnięcie. Regres aż do małpy. Zamiast postępu — powrót. Zamiast rozwoju — instynkt, brutalność, ślepe posłuszeństwo. Inspiracja: „Planeta Małp” Animacja pokazuje ewolucję... od tyłu.
Od człowieka — do bestii.







Ostatnia nocka
Pewnej nocy... Ciężarówki ruszyły w stronę puszczy. Załadowane po brzegi — ludźmi. Świadkowie, po latach, mówili jedno: Jechały w stronę granicy.
A z tylnej burty… wystawały łopaty.
Koncept: Rozdzielenie. Więzienie. W centrum
— Szperacz: czerwone oko w ciele potwora, co nigdy nie śpi. Obserwuje. Zawsze. W jednej z cel — on.
Z ukrycia, przez małą szczelinę, zagląda do swojego dawnego świata.
Po drugiej stronie — dom. W tym samym momencie ona — wygląda przez żaluzje. Cicho. Ostrożnie. Jakby go przeczuwała. Ale on nie wie… Czy może jej ufać? Czy może wrócić? Bo tu zawsze ktoś patrzy. Jak
w Obławie — izolacja, podejrzenie, strach. Bliscy blisko, ale jakby po drugiej stronie muru.



Bogowie i demony
Ślad po aresztowanych zaginął. Rodziny nie poddawały się. Pisały listy — do Czerwonego Krzyża, do władz w Warszawie. Bez odpowiedzi. Władze milczały, jakby nic się nie stało. Ci, którzy mówili
o Obławie głośno, byli zastraszani. Ofiary znikały z pamięci publicznej — jakby nigdy nie istniały. A tymczasem Polska odbudowywała się po wojnie…
Koncept: Poszukiwanie
Szukali ich wszędzie — w mieście, w lesie, nad rzeką. Przemierzali ogromne przestrzenie. Było cicho. Pusto.
Gdzie oni są? Netta stawała się rzeką zapomnienia — jak Styks. A po niej sunął cień — może to był Charon.
Może już zbierał tych, którzy zniknęli. Nie wiedzieli dokąd płyną. Wiedzieli tylko jedno: jeśli ktoś już czekał na przewóz… mógł nie wrócić.



Jest super
„FAJNY ŚWIAT” – POZORY DOSKONAŁOŚCI
Z wierzchu? Idealnie. Świat jak z folderu reklamowego: wszystko błyszczy, każdy się uśmiecha, wszystko kręci się jak trzeba. Ale tylko na pierwszy rzut oka.
Pod spodem – coś zgrzyta. Coś się tli. Trybiki, kanty, napięcia, które nie pasują do perfekcyjnej fasady.
To świat oparty na kontrastach – dwie strony jednej planety. Góra to iluzja ładu. Dół – prawda, której nikt nie chce widzieć. Formy? Okrągłe, ale geometrycznie. Nasze planety mają krawędzie.
Nie ma tu figur doskonałych. To kwadratura koła
– świadomy zgrzyt. A kiedy się obracają – nie płyną, tylko zacinają się jak tryby. Mały świat, wielkie napięcie. Trochę jak u Exupéry’ego... tylko bardziej mechanicznie.




Ptasiek
Droga, którą przechodzi bohater, to jak powolne tonięcie we wszechświecie. Mierzy się ze stratą
— doświadczeniem, które rozciąga się na lata. Czasami wydaje mu się, że tonie, bez szans
na zaczerpnięcie powietrza.
Bywają momenty, gdy sięga dna – nie metaforycznego, ale własnego dna emocji, miejsc w sobie, których wcześniej nie znał. I choć wydaje się, że nie ma już sił, odbija się – na chwilę, wraca na powierzchnię. Nie tonie w wodzie, lecz w przestrzeni – w rzece nieba,
w bezkresie nocy i zimnych gwiazd.
Zwykła rzeka nie wystarcza, by oddać ogrom bólu,
jaki niesie ze sobą strata. Tylko rzeka wszechświata, jego bezkres i obojętność, potrafią oddać skalę tej podróży. To najdłuższa droga, jaką można odbyć
– droga w kosmos, która mierzy się nie w kilometrach, ale w latach. Tak jak życie.



Runway
Pociąg pędzi przez pustkę — niebo bez granic, przestrzeń jak z kosmicznego snu. Tor wije się jak rollercoaster, zawieszony gdzieś pomiędzy światami. Nie ma ziemi. Nie ma końca. Tylko przestrzeń... i miasto, które dryfuje w niej jak wyspa pamięci.
To miasto nie ma ulic ani granic. To archipelag wspomnień. Pociąg mknie przez jego środek — cicho, jakby z szacunkiem. Mija budynki o cichych konturach, zawieszonych w próżni, a na ich ścianach… murale. Twarze. Każda z nich to czyjaś historia.
Zaginiony. Zaginiona. Nie zniknęli. Są tu. Ich podobizny pulsują w świetle gwiazd, które nie tylko świecą, ale i pamiętają. To miasto daje im miejsce. Każdy bohater ma tu swój mur, swoją przestrzeń, swój czas. Nie ma tu zapomnienia. Jest tylko cisza, światło i pamięć.



Flota zjednoczonych sił
To moment, w którym wszystko zostaje domknięte. Przeszłość została nazwana, prawda wypowiedziana na głos. Już nie kryje się w cieniu — jest wolna. Latarnia rozświetla drogę, jak znak, że można iść dalej.
Zaczyna się coś nowego. W oddali samoloty wojenne odlatują, znikają za horyzontem. A na niebo wracają ptaki. Niosą ciszę. Niosą życie.


Co i tak nadejdzie
Ostatni utwór nie ma już jednego wiodącego koloru. Całe miasto jest teraz kolorowe. Augustów odradza się na naszych oczach — ten sam, ale już bez ciężaru milczenia.
Nad miastem leci wesoły ptak, lekki i wolny, jak powietrze po burzy. To wolność przyniosła odrodzenie. To ona dała nowe życie — bez strachu, bez ciszy.

